Zainteresowało mnie dotknięcie elementarnego tematu jakim jest tchórzostwo i związane z nim poczucie winy. Każdemu z nas zdarzyło się stchórzyć w mniej lub bardziej poważnej sytuacji. Nie dla tego, że jesteśmy źli, tylko czasem po prostu słabi. Słabość jest cechą skwapliwie przez nas ukrywaną, szczególnie przez mężczyzn, jednak wybitnie współdefiniującą ludzką naturę. Niesie ona ze sobą upokorzenie, ale także groteskowość oraz, co najważniejsze: szansę na odkupienie.

Zawsze staram się pokazać ludzi na ekranie jako postacie złożone, niejednoznaczne. Interesują mnie ich postawy wobec sytuacji ekstremalnych. Bo czasem zdarza się, że kiedy nieoczekiwanie sytuacja ich zaskakuje, reagują wbrew deklarowanym poglądom i przyzwyczajeniom. Wówczas bezwiednie odsłaniają głęboko przedtem skrywaną cząstkę swojej natury. Nie chcą jej uznać, wypierają się jej. Przyparci do muru, wiją się i bronią w tragikomicznych grymasach, aż w końcu, zmuszeni przez otoczenie, zdejmują maski, które noszą na co dzień, dzięki czemu ocalają coś, co okazuje się dla nich najważniejsze – miłość. O tym właśnie opowiada ten film.

Greg Zglinski

Nagrody